zadanie pani wiosny - domowy ogrodnik i nauka cierpliwości


To rączka Piotrusia. Co tydzień sprawdzał, jak urosła nasza fasolka. Zawsze po zajęciach wybiegał na korytarz i podekscytowany pokazywał ją mamie i bratu. I dziś podobne zadanie dla Was: posiejcie wspólnie rzerzuchę, zasadźcie fasolkę, albo wyhodujcie szczypior z cebuli. Wiosna to idealny czas na takie działania. I co dalej? Każdego dnia obserwujemy, jak nasza roślinka rośnie, dbamy o nią, podlewamy. Być może bedzie to też dobra okazja do rozmowy o czekaniu? Próbujemy zauważac i nazywać uczucia dziecka, nazywamy też własne: "Ojej, nie mogę się już doczekać, aż będę mogła zjeść rzerzuchę. Ale wiesz co? Patrzenie na nią jak rośnie, też jest miłe".
Z moimi wwr-owymi dziećmi będziemy czytać ksiażkę o Lenie, która zasiała w doniczce bazylię i nie mogła się doczekać, aż urośnie zielona i pachnąca.

Silvia Serelli „Lena – Jak długo mam jeszcze czekać?”, Wydawca: Wydawnictwo LektorKlett. Główna bohaterka – Lena – ma 6 lat i zmaga się z „wielkimi” problemami swojego wieku. Odkrywa świat emocji i uczy się, jak sobie z nimi radzić. Tematy poruszane w serii dotyczą dzieci w wieku 4-6 lat.

Dzieci najlepiej uczą się w sytuacjach naturalnych, w kontakcie z bliskimi. Gdy chcemy nauczyć malucha czekania, nie trzeba wymyślać jakichś specjalnych zadań. Przynosi je życie. Warto je tylko mądrze wykorzystywać. Gdy dziecko wszystko czego pragnie, natychmiast dostaje, nie nauczy się radzić sobie z napieciem, które w naturalny sposób się pojawia, gdy czegoś nam brakuje. 

Inne pomysły na aktywnosci wymagające czekania:
  • robimy galaretkę na deser,
  • hodujemy kryształki z roztworu cukru lub soli,
  • robimy pizzę (najpierw musi wyrosnąć ciasto ;),
  • jedziemy samochodem - Daleko jeszcze? itd.
Zachęcam też do zapoznania się z eksperymentem "The Marshmallow Test", który po raz pierwszy był przeprowadzony w latach 60-tych XX wieku na Uniwersytecie Stanforda w Stanach Zjednoczonych:
"Badacz pokazywał dziecku smakołyk (np. piankę Marshmallow, ciasteczko Oreo) i dawał mu wybór: możesz zjeść teraz jeden dowolnie wybrany smakołyk albo zaczekać i dostać dwa. Dzieci w czasie badania przebywały same w pokoju nazwanym "pokojem niespodzianek", do dwudziestu minut. W każdym momencie mogły nacisnąć dzwonek, przywołujący badacza i pozwalający zaraz potem zjeść jedną piankę. Jeśli dziecko nie zeszło z krzesła i nie zaczęło jeść, otrzymywało wybraną przez nie nagrodę: dwa smakołyki".

Łatwo nie było:


"Około 30% dzieci biorących udział w badaniu potrafiło wytrzymać do końca testu. Okazało się, że istnieje silny związek pomiędzy zdolnością do odraczania gratyfikacji a udanym i satysfakcjonującym życiem. W kontynuacji badań wykazano, że samokontrola znacząco ułatwia osiąganie wyższych wyników w testach wiedzy (dzieci były badane i kompetencji szkolnych, lepszym funkcjonowaniem społecznym i poznawczym oraz większym poczuciem własnej wartości. Badane osoby również lepiej radziły sobie ze stresem, w osiąganiu celów i przezwyciężaniu bolesnych emocji.
Badanie wielokrotnie udało się replikować i wyniki za każdym razem były podobne"

Szczegołowy opis badania znajda Państwo m.in. w artykule Małgorzaty Szychowskiej  >>"Znaczenie samokontroli - umiejętność odroczenia gratyfikacji w wieku przedszkolnym a pomyślność w dorosłym życiu", którego fragment zacytowałam powyżej.

I najważniejsze na koniec: umiejętności poznawcze i emocjonalne odpowiadające za samokontrole można w sobie rozwijać. I pomagac w tym też swoim dzieciom.

W kolejnym wpisie praktyczne pomoce do nauki samodzielnej zabawy, w tym również sposoby na czekanie.